... sprawdziłam :-)
Czytelnicy bloga jeszcze nie wiedzą, ale w pewnym momencie swojego życia (dość odległym) przepracowałam wakacje w pewnej bardzo znanej herbaciarni w Kazimierzu nad Wisłą. Fascynującą przygodę pracy za marne pieniądze (plus mobbing, praca na czarno i beznadziejne współpracownice - czyli pierwsza dorosła praca o jakiej każdy marzy ;)) osłodziła mi wiedza nt. herbat jaką tam zdobyłam. Może kiedyś napiszę notkę o rodzajach herbat etc? Może, szczerze mówiąc niespecjalnie się do tego palę - to chyba popracowa trauma ;-) Dziś zapraszam was na jedną z pozycji tamtejszej karty herbat, a w zanadrzu mam jeszcze wiele interesujących receptur.
Lapsang to czarna, podwędzana herbata o mocnym i unikalnym aromacie. Sama może być zbyt aromatyczna, dlatego podaje się ją na przykład z sokiem malinowym. Dostępna w herbaciarniach. Jeśli chcecie zaserwować coś innego niż zwykła ekspresowa, zachęcam do spróbowania :-)
Składniki na 1 dzbanuszek:
1 miarka herbaty (w fachowej literaturze to 11-16g, ale ja zawsze sypię na oko, ew. 1 płaską łyżkę) lapsang
5 łyżek soku malinowego
Herbatę parzymy w dzbanuszku około pięciu minut, czekając, aż naciągnie, ale nie będzie zbyt mocna. Dodajemy sok malinowy (ja mam domowy, od rodziców, ale ten sklepowy z herbapolu też pasuje), mieszamy i delektujemy się niesamowitym, intensywnym aromatem.
KetoMix Zestaw na 2 tygodnie. Zupa serowo-porowa
2 miesiące temu
2 komentarze:
nie słyszałam o tej herbacie, następna wizyta w herbaciarni oznacza poszukiwanie lapsangu.
Pozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Uwielbiam wszelkiego rodzaju odpicowane herbaty, ta także przypadła mi do gustu :)
Prześlij komentarz