Tytuł może być nieco mylący, ale tak pastę nazywają autorzy książki, z której zaczerpnęłam przepis, państwo Szaciłło, najbardziej znani gotujący wegeterianie w Polsce. Polecam wszystkim ich książkę
Przemytnicy groszku, marchewki i soczewicy, a tym czasem zapraszam na leniwe niedzielne śniadanie. Niech o walorach hummusu z poniższego przepisu zaświadczy Facet, który zjadł podwójną porcję i był zachwycony. Uroki weekendu...:)
HUMMUS Z SEZAMEM (cyt. za oryginałem)
- Szklanka ugotowanej ciecierzycy u mnie z puszki
- 3 łyżki sezamu
- sok z połowy cytryny
- pół szklanki oliwy z oliwek dałam olej ryżowy
- 1 ząbek czosnku
- sól do smaku
Wykonanie jest bardzo proste: wszystkie składniki wrzucamy do wysokiego pojemnika i blenderem mielimy, aż masa będzie gładka i kremowa. Polecam wcześniejsze uprażenie ziaren, za to odradzam mielenie ich w młynku do kawy - to dla mnie strata czasu, blender radzi sobie z sezamem całkiem nieźle. Można też, zamiast sezamu, dodać 3 łyżki pasty sezamowej. Tak czy siak, u nas leniwe śniadanie podałam z grzankami i pomidorami cherry. Tak nam zasmakowało, że jutro powtórka :)
Przepis znalazł się w akcji kanapka! durszlaka :)
2 komentarze:
Zbieram się do tego hummusu i jakoś zrobić nie mogę... a podobno to takie smaczne :). Może Twoja notka mnie zmotywuje :)
Chętnie zjadłabym taką kanapeczkę z humusem;)bo nigdy nie próbowałam,a fascynuje mnie wszystko co wege;)
Prześlij komentarz