Przy okazji to kolejny przepis zaciągnięty z blogosfery, przy którym dochodzę do wniosku, że... na blogach kulinarnych wiele rzeczy się przemilcza ;). Ale o tym później.
Cake pops zobaczyłam pierwszy raz na Moich wypiekach, ale jak się okazało, wcześniej były one np. u dziewczyn z Burczy mi w brzuchu :). Ostatecznie swoje cake pops zrobiłam na bazie przepisu z kotlet tv, bo pieczenie ciasta tylko po to, aby potem je przemienić w te kulki, wydało mi się stratą czasu ;).
Reniferki cake pops (czyli ciasto na patyczkach)
część 1:
- ok. 400g ciastek (u mnie: maślane + kakaowe herbatniki)
- łyżka kakao
- ok. 200g mascarpone
- ok. 50g nutelli
- ok. 3 łyżki roztopionego masła
- patyczki
- odrobina mlecznej czekolady
część 2:
- ok. 150 - 200 g mlecznej czekolady
- łyżka oleju
- precelki
- czekoladowe M&Msy
- 'coś' na oczy - u mnie głównie lukier plastyczny, który został mi po zrobieniu tortu.
Część 1:
Ciastka mielimy w blenderze. Mieszamy je później z mascarpone, nutellą, masłem i kakao. Kiedy masa jest już 'mniej więcej' wymieszana, zagniatamy ciasto i tworzymy z niego kulę. Zawijamy w folię spożywczą i wstawiamy do lodówki - bądź wystawiamy na balkon, temperatura idealna ;).
Po ok. 15-20 minutach z ciasta formujemy kulki. Uwaga! NIE ZA DUŻE - ja zrobiłam zbyt wielkie i część z nich potem wyglądała jak głowa renifera nabita na pal, bo zjeżdżały z patyczków ;).
Kulki układamy na blaszce wyłożonej papierem i ponownie wynosimy na balkon na 15 min.
Po tym czasie rozpuszczamy odrobinę czekolady. Maczamy w niej każdy patyczek i wbijamy w kulkę, mniej więcej do połowy. A teraz... ponownie na balkon! Aż czekolada zastygnie.
No i czas na część 2:
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, dodajemy olej - czekolada będzie bardziej 'płynna' i łatwiej będzie oblepiała nasze kulki. Każdą kulkę maczamy w czekoladzie, 'strzepujemy' nadmiar. Połamane precelki wciskamy w kulkę jako rogi, a M&Msy jako noski. Tak samo postępujemy z oczkami. Czekamy, aż czekolada zastygnie i tadam! Mamy reniferki :).
Wszytko pięknie, prawda? Ale, ale...

I tak oto kilka uwag przy tworzeniu reniferków:
* kulki MUSZĄ BYĆ małe. Inaczej spadają z patyczków, jeśli używamy tych do szaszłyków. Do większych kulek dobrze sprawdzają się połówki... pałeczek do sushi.
* kulki muszą być DOBRZE 'ŚCIŚNIĘTE'. Inaczej ni z tego ni z owego pękają na pół.
* trzeba wcześniej przygotować DOBRĄ PODSTAWKĘ. Ja liczyłam na to, że sprawdzą się kieliszki - nieprawda! Reniferki się przewracały, w skutek czego kilka skończyło śmiercią tragiczną. No i nie zapomnijcie o podłożeniu pod 'podstawkę' ręcznika papierowego - w końcu czekolada ścieka...
Dobra byłaby pewnie gąbka do sztucznych kwiatów, może jakiś styropian?
Dobra byłaby pewnie gąbka do sztucznych kwiatów, może jakiś styropian?
* nie liczcie na to, że precelki tak łatwo połamać na 2 jednakowe części :) zróbcie to, kiedy kulki się chłodzą. Te 'koślawe' kawałki po prostu zjedzcie:)
* po całej tej zabawie z oblewaniem kulek czekoladą, czekaniem aż zastygnie... roztapianie następnie gorzkiej tylko po to, aby zrobić uśmiechy, to moim zdaniem bzdura ;). Reniferki i tak wyglądają sympatycznie!
No, to tyle - mam nadzieję, że Wam reniferki wyjdą bez większych problemów:).
5 komentarze:
ładne wyszły
Urocze:)
Witam,
Widziałam tego typu cuda na innych blogach i masz rację chyba nikt nie podawał info o pewnych utrudnieniach z ich robieniem. Ja jeszcze nie miałam okazji przygotowywać cake pops-ów, ale na pewno niebawem się pobawię w ich tworzenie. Wiec dzięki za wskazówki i rady. Pozdrawiam
Hehe, no to się postarałaś ze wskazówkami! Masz rację kulki muszą być małe, ale ja robiąc małe kulki jakoś uznałam, że to oczywiste i każdy sam wyczuje :)
Fajnie wyglądają w świątecznej wersji, jak będę miała trochę czasu to jeszcze do nich wrócę i się pobawię :)
Naiwnie liczyłam, że dadzą radę się utrzymać, "w końcu nie są takie ciężkie" ;). Ale dzięki temu mam nauczkę na przyszłość!
Prześlij komentarz